Pani ta, oświadczyła publicznie, że teraz ma już dosyć! (typowa babska histeria, wywołana spojrzeniem w lustro przed zdjęciem okularów) i … „nadszedł czas się przeżegnać”.

Od pewnego czasu, na nowym Ekranie usiłuje prześladować  Moje poglądy oraz skromną – nad wyraz i niepozorną -  Osobę zawzięta księgowa, wyciągnięta - dosłownie, o czym poniżej - z lamusa historii i ekonomii marksizmu i leninizmu, serwowanego „współczesności” pod postacią lemingmizmu narodowego.

Lemingmizm narodowy, to ideologia odgrzana z konserw, pozostawionych przez niezapomniane Wieczorowe Uniwersytety Marsizmu-leninizmu, zwane skrótowo WUMLami, służącymi za potrawkę ideologiczną dla kolejnej farsy ustrojowej, którą – dla utrudnienia zdekonspirowania źródła  leaksu przez upublicznienie kryptonimu operacyjnego - nazywam Magdalenką_Bis.
 
Cechami tego starego pasztetu ideologicznego (zalatującego wszędobylskim za czasów PRL, dodatkiem do „wszystkiego”, czyli Krylem), adekwatnym zresztą do wieku i aparycji promującej go Autorki, jest znany z końcówki lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia Antysemityzm neo-moczarowski, który ujawnił się z początkiem sierpnia 2012 roku i rozpoczął „karierę” od – zwykłego dla tej „formacji ideologicznej” – szukania Żyda we „wszystkim co się rusza”, a nawet już dawno Zmarło.
 
 
Cel tej operacji, ujawnionej dzięki Przyzwoitości, jaką cechują się Moi dawni Koledzy z….,  opisałem w szkicach: Ruch Narodowy w łapskach „Chamów z Natolina” (?) oraz Czy Ruchy Narodowe obłażą Czerwone Pająki (?), do których odsyłam po szczegółowe wyjaśnienia, sam zajmując się – pokrótce – niespodziewaną skruchą okazaną przez Osobę, dotychczas Mnie prześladującą, a której pierwowzór odnajduję w dickensowskim A Christmas Carol”, ze zrozumiałym dla zawziętej marksistki pominięciem Świąt Bożego Narodzenia, których nie obchodzi, więc uderzyła w skruchę przed komunistycznym świętem dziadka Mroza.
 
 
Kiedy uderzyła w ową skruchę, to Jej sprawa grunt, że się - oficjalnie i na Swoim podwóreczku idologicznym – przeżegnała.
 
Cóż się stało, tego nie wiem, fakt jest za to taki, że Pani ta - po serii histerycznych donosów o Mojej „zdradzie narodowej”, „agenturalności syjonistycznej” (brzmi znajomo? prosto w WUML), a nawet zajadłemu oddawaniu się alfonstwu oraz wy-miotaniu innych „zwrotów stylistycznych”, którymi miała nadzieję Mnie obrazić – oświadczyła publicznie, że teraz ma już dosyć! (typowa babska histeria, wywołana spojrzeniem w lustro przed zdjęciem okularów) i … „nadszedł czas się przeżegnać”.
 
 
Nie jestem – przyznam szczerze – skonsternowany tym, niespodziewanym, okazaniem skruchy, gdyż – jako Katolik – wierzę w Dobro drzemiące na dnie każdej Duszy, która jest przecież „wynikiem” Aktu Stworzenia, a nie „wyewoluowała” np. z krętka bladego, o co zresztą – przyznam też ze skruchą – podejrzewam co głośniejszego obrońcę czystości rasy…, a zwłaszcza już obnażającego "podstępne" Żydostwo Ojca Świętego Jana Pawła II, czy Benedykta XVI
 
 
Skoro wiec, nawet Taka Osoba zdecydowała oficjalnie się przeżegnać - co napawa otuchą i nadzieją - to i Mnie nie wypada być gorszym i proszę Szanowną Panią (okazującą organiczny wstręt do Żydowskiego Miltonizmu, Hayekizmu, czy Friedmannizmu i to pomimo ...... Takiego nazwiska panieńskiego), o przyjęcie Moich najszczerszych przeprosin za wszystkie uszczypliwości, jakie wyrwały się spod Mojej klawiatury pod Jej adresem, a zwłaszcza już na samym początku tej niezwykłej znajomości, gdy wziąłem Ją (O! Piękna i Długowieczna!) za napalonego rasowo pederastę, pokroju Röhma, czy Himmlera (celowo użyłem powyżej słowa pederasta, aby nie obrazić, poprzez skojarzenie z nazistami, naszych kochanych, swojskich, odwiecznych, pra-słowiańskich i staro-polskich gejów :-)
 
 
Pocieszającym factum jest - dla Konserwatysty, - że z komuną musi być naprawdę nie najlepiej, a wręcz tragicznie, skoro zmuszona jest po sięgnięcie do Takich rezerw kadrowych,wprost z WUML-owskiej zamrażarki :-)
 
 
Do Siego Roku 2013, Narodowy Aniele Strurzu … i nie martw się, nie ujawnię Twojego Nazwiska, gdyż nie jesteś tego warta… :-)))))
 
Autor oświadcza, że - wbrew wszelkim pozorom - wszystkie Postaci i ilustracje, występujące w powyższym sci-fi, oprócz Karola Dickensa oraz Ötzi’ego, są fikcyjne i jakiekolwiek skojarzenie z Osobami jeszcze żyjącymi,  lub żywymi trupami, jakie serwuje plazma a zwłaszcza pomimo porannego podobieństwa niektórych Dam do Ötzi’ego - jest całkowicie przypadkowe, nieuzasadnione i przez Autora nie zamierzone…
Autor nie odpowiada także za złudzenia optyczne, wywołane u Czytelników pracami graficznymi, powstałymi przy pomocy Photo-Shopa.
 
Ceterum censeo Conventum esse delendum